- Reżyser Marek Zákostelecký postanowił przenieść ten temat do współczesności i spróbować odpowiedzieć na pytanie, jak taka samotna wyspa mogłaby wyglądać dzisiaj? Co to znaczy obecnie być uwięziony w samotności i szukać drogi powrotu do domu? I zaproponował następujący klucz: chłopak zapada w śpiączkę, jest w szpitalu i ta samotna wyspa to wszystko to, co dzieje się w jego głowie i jego wyobraźni -mówi Jacek Popławski, dyrektor Teatru Lalek Banialuka.
Jest tam tak, jak w powieści Defoe, czyli jest wyspa, jest papuga, kozioł i Piętaszek. Czyli niby prawdziwa wyspa, która tak naprawdę jest wewnętrznym więzieniem tego chłopca.
- Oczywiście na końcu bohater sztuki „Robinson” odzyskuje przytomność, wraca do zdrowia i do domu. I pomyśleliśmy, że przecież są chore dzieci w szpitalach, którym moglibyśmy tę sztukę opowiedzieć. Skoro bowiem poruszamy na scenie temat niespodziewanej, nieplanowanej wizyty w szpitalu, to przyprowadźmy tego naszego „Robinsona” do takich właśnie chorych dzieci – dodaje dyrektor bielskiego teatru.
Wraz z aktorami Banialuki, którzy przynieśli rekwizyty ze spektaklu „Robinson”, odwiedził on Dzienny Oddział Psychiatryczny dla Dzieci i Młodzieży Szpitala Pediatrycznego w Bielsku-Białej.
Mali pacjenci z zainteresowaniem słuchali aktorów i na kilkadziesiąt minut przenieśli się w fikcyjny, ale ciekawy świat samotnego, szpitalnego Robinsona.
Brak komentarzy