Nawet porażka 0-1 z Chrobrym Głogów nie zepsuła wielkiego piłkarskiego święta po wywalczeniu awansu do ekstraklasy. Zabawa trwała do późnej nocy.
Górale awans zapewnili sobie dwa tygodnie temu, stąd porażki w dwóch ostatnich kolejkach nie miały wielkiego znaczenia. Trener Krzysztof Brede w meczach z Chrobrym i Sandecją
dawał szanse zmiennikom, zresztą rotował składem cały czas, co miało wielki wpływ na końcowy sukces. Zawody obejrzało 4,5 tysiąca kibiców, gdyby nie obostrzenia to nie ma wątpliwości, że Stadion Miejski wypełniłby się po brzegi. Ale i tak radość z awansu była w stolicy Podbeskidzia ogromna. Dla klubu to wejście na inny pułap finansowy, organizacyjny i sportowy, ale i czas na stworzenie w Bielsku-Białej drużyny, która znów zaskoczy całą ekstraklasę.
Zanim rozpoczął się mecz gracze Chrobrego ustawili szpaler, uznając tym samym, że to właśnie Podbeskidzie było najlepsze w tym sezonie. Na boisku litości już nie było, Podbeskidzie do minionej soboty u siebie nie przegrywało, ale już w podstawówce uczymy dzieci, że to właśnie Głogów był pierwszą polską twierdzą tak skutecznie i z honorem bronioną prze najeźdźcą. Goście zadali decydujący cios w 71 minucie, gdy wykorzystali rzut karny. Z gry powinien paść remis, jednak ten mecz po prostu musiał się odbyć, a najważniejsze było to, co działo się po jego zakończeniu.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Chrobry Głogów 0:1 (0:0)
Ilków-Gołąb 71 (karny)
Podbeskidzie: Polaček – Jaroch, Osyra, Komor, Gach –
Danielak, Figiel (64 Rzuchowski), Bieroński, Sierpina (59 Marzec) –
Nowak (84 Rakowski) – Biliński
Chrobry: Szromnik – Ilków Gołąb, Praznovsky,
Juraszek, Ratajczak – Ziemann (67 Piotrowski), Kubica, Banaszewski (78’
Mandrysz), Drewniak, Kozak – Kowalczyk (90 Machaj)
fot: Paweł Sowa/UM Bielsko - Biała
Brak komentarzy