Nie tylko starsi kibice pamiętają, że Częstochowa była swego czasu stolicą polskiej męskiej siatkówki. Do tamtejszego AZS przychodzili utalentowani zawodnicy, którzy wybijając się w grze zasilali później bogatsze kluby w kraju i za granicą. Obecnie Norwid Częstochowa wa;czy o to, by pozostać na zapleczu ekstraklasy. BBTS ma zgoła odmienne cele i ta różnica w chęciach, a zwłaszcza możliwościach zespołów była na parkiecie bardzo widoczna.
Nie można gospodarzom odmówić jednego, że walczyli i ten upór, wola walki, brak strachu przed mocniejszym rywalem jest tym co zostało ze "starej" częstochowskiej ekipy, która nigdy nie bała się nikogo. Gdy ma się przed sobą młodych walczaków, trzeba ich zablokować i to gracze BBTS zrobili. W bloku zdominowali rywala, który walczył, starał się, ale nie mógł nic poradzić, gdy Kapelus z Krikunem wystawili po dwie ręce do bloku oraz gdy sami zabierali się do ataków. Wygrana w I secie to było wszystko, na co stać było miejscowym, choć mimo wszystko na ten mecz miło się patrzyło, bo obie drużyny bardzo chciały. I to było widać.
BBTS: Macionczyk (3), Żuk (13), Hunek (12), Krikun (24), Kapelus (14), Cedzyński (8) oraz Marek (libero), Popik, Frąc (2), Piotrowski.
Brak komentarzy