Całkiem niedawno Rekord tracił u siebie punkty z Ruchem Chorzów w doliczonym czasie gry. Psioczono wówczas na pecha, ale w sporcie jest jak w zyciu - bilans wychodzi zwykle na zero. Tym razem to do graczy z Podbeskidzia uśmiechnęło się szczęście, bowiem gola na wagę remisu zdobyli z rzutu karnego w trzeciej minucie doliczonego czasu gry!
Mecz w Żmigrodzie nie powalił na kolana swoim poziomem. Był dokładnie taki sam jak pogoda, czyli do niczego, a do tego zawodów nie mógł obserwować żaden kibic, choć w tym wypadku może i dobrze. Jesienna szaruga na moment zamieniła się w słoneczna pogodę, gdy miejscowi wyszli na prowadzenie po strzale z karnego Stanclika, zresztą byłego gracza Rekordu. Bielszczanie zaczęli odrabiać straty, ale szło im tak samo jak rządowi walka z pandemią. W 92 minucie w polu karnym padł Capita, a po chwili Sobik z karnego ustalił wynik.
Rekord: Szumera –
Caputa, Kareta, Madzia, Żołna, Sz. Wróblewski (65. Iwanek), Wyroba,
Szymański (65. Sobik), Waliczek, Czaicki, Guzdek (79. N. Wróblewski).
Brak komentarzy