Bywają takie okresy w życiu każdej drużyny, kiedy wszystko idzie jak z płatka, bywają takie, gdy nic nie wychodzi. W zasadzie w piłce nożnej chodzi o to, by tych pierwszych było więcej, ale inną kwestią jest to, że jest wąskie grono osób, które wiedzą co zrobić, by częściej wygrywać niż przegrywać.
Gratulować trzeba trenerowi Brede, działaczom, a zwłaszcza piłkarzom, gdyż te jesieni serwują widowiska na godnym poziomie. Nie jest to jeszcze to, gdy Górale pod wodzą trenera Kasperczyka przyjeżdżali do Krakowa czy Poznania i wygrywali w sposób przekonujący, ale wszystko idzie w dobrym kierunku.
Gospodarze w starciu ze spadkowiczem z ekstraklasy zagrali wybornie. W 13 min Figiel nie dał szans Stępniowskiemu. Goście byli bliscy doprowadzenie do remisu, ale Piecki nie zdołał zaskoczyć Polacka. Potem znów dał o sobie znać Figiel, który dograł Roginiciowi, a ten dał popis zarówno szybkości jak i techniki lobując bramkarza rodem z Krakowa. W 41 min Roginić zapisał na swoim koncie asystę, a Danielak przesądził o losach wygranej.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Zagłębie Sosnowiec 4:1 (3:0)
Figiel 13, Roginić 29, Danielak 41, Seedorf (samobójcza) 84 – Piasecki (karny) 50.Podbeskidzie: Polaček – Jaroch, Bashlai, Osyra, Modelski – Danielak (79’ Ubbink), Sieracki, Figiel, Rakowski, Sierpina – Roginić (90’ Laskowski).
Zagłębie: Stępniowski – Nawotka, Krachunov, Grzelak, Słomka (46’ Seedorf) – Szwed (46’ Radkowski), Mularczyk, Hołota, Pawłowski (78’ Stewart), Małecki – Piasecki.
Brak komentarzy