Dwa cylindry, bursztynowa gałka, charakterystyczny ryk - czyli polska Syrena, marzenie Polaków doby lat 70. i 80. Powiedzmy sobie uczciwie, wielkim cudem samochód ten nie był. Rarytasem staje się dziś, gdy patrzymy na nie z nutą nostalgii, gdy wracają wspomnienia z wakacyjnych wypraw, gdy zamiast chodzić po górach majstrowaliśmy przy niej chcąc wrócić jakoś do domu. Dlaczego tak się dzieje? Hm, może dlatego, że Syrena została wymyślona i wyprodukowana w Polsce. Jej modeli jest sporo, a w Bielsku-Białej ostatni z nich zjechał z taśmy w 1987 roku. Produkowano ją też w stolicy, łącznie do klientów trafiło ponad pół miliona takich cacek.
W Czechowicach-Dziedzicach zjawili się ci, dla których Syrena to kawałek życia, a dziś hobby. Jeden z uczestników czechowickiej wystawy syren jechał swoim modelem do ślubu, inny odziedziczył auto po ojcu, z którym jeździli na ryby. Słowem każdy ma jakiś powód, by o swoją "Syrenką" dbać i może o niej opowiadać godzinami.
Organizatorem ogólnopolskiego zlotu była Śląska Rodzina Syren oraz Muzeum Motoryzacji i Techniki w Ligocie. Śląski zlot Syren jest imprezą cykliczną, odbywającą się co dwa lata. Wydarzenie połączone było z wyścigiem i piknikiem rodzinnym. Dopisała pogoda, co zaskoczyło sporo młodzieży zainteresowanych było okazami, choć dla tego pokolenia takie auta to prehistoria. Cóż, "Królowa polskich szos" jest tylko jedna...
Brak komentarzy