Pociąg retro znów zawitał na beskidzkie trasy i znów był tłumnie oblegany. Pięć wagonów, a w nich brak miejsc, a klientami głównie rodzice z małymi dziećmi, dla których była to niezapomniana atrakcja. W zasadzie, to trudno powiedzieć, czy bardziej przejęci byli rodzice, dla których taka podróż była okazją
do pięknych wspomnień, czy dla maluchów, dla których podróż ciuchcią była prawdziwym debiutem.
Zainteresowanie było ogromne. Pociąg z Chabówki wyruszył w podróż do Żywca, tam część pasażerów musiała opuścić skład, by zrobić miejsce dla tych, którzy
zaplanowali sobie krótszą wycieczkę - z Żywca do Jeleśni i z powrotem.
- Takie akcje jak ta, są przykładem na to, że w Żywcu dzieje się wiele naprawdę ciekawych rzeczy, wystarczy wyjść z domu i znajdziemy je bez problemu! Kolejna wizyta pociągu retro w Żywcu spodziewana jest już w czerwcu - mówił burmistrz Żywca Antoni Szlagor.
W Jeleśni na pociąg czekało kilkaset osób, był mały piknik, występ kapeli góralskiej. Słowem dobra zabawa. Widać było nostalgię, nawet wzruszenia, gdy parowa ciuchcia wjeżdżała na stację.
Wspomnień nie da się wymazać, zwłaszcza, że trasa z Żywca do Suchej Beskidzkiej była stworzona za czasów ostatniego "Pana" na tych ziemiach, czyli cesarza Franciszka Józefa. Stan torów nie pozwala na szybkie podróżowanie, ale trasa jest utrzymywana i dzięki temu kursują tędy pociągi z Katowic, które omijają Kraków i szybciej docierają do Zakopanego. Nie wszyscy jednak widzą sens dalszej rewitalizacji tej trasy.
- Przykre jest to, że na takiej imprezie nie pojawił się żaden radny gminy Jeleśnia - mówi wójt Anna Wasilewska, która dąży do tego, by odnowić miejscowy dworzec, a przeciwni temu są, choć nie wszyscy, radni.
[OBRAZ8]
foto: facebook.com/a.szlagor
Brak komentarzy