Górale byli bliżej zwycięstwa

Zaczęło się fatalnie, bowiem o umówionej godzinie na parking w Bielsku-Białej nie podjechał autokar, którym zespół miał dojechać do Sosnowca. Zepsuł się.

Piłkarze wsiedli do swoich samochodów i pognali do Sosnowca. Na szczęście nie było daleko, ale i tak mecz opóźnił się o kwadrans, by Górale mogli w komplecie

zacząć rozgrzewkę.

Zagłębie Sosnowiec po spadku z ekstraklasy zmieniło zespół całkowicie. Jego gwiazdami są byli gracze Lecha Poznań i Wisły Kraków, odpowiednio Szymon Pawłowski i Patryk Małecki. Obaj są graczami ofensywnymi i to od nich zależało w grze Zagłębia najwięcej. Zwłaszcza Małecki popisywał się udanymi dryblingami, po których stwarzał kolegom zagrożenia. Po 10 minutach gry wydawało się więc, że gol dla Zagłębia paść musi, tymczasem to gracze Podbeskidzia wyszli na prowadzenie, gdy po zagraniu Sierpiny Danielak głową skierował piłkę do bramki. Zagłębie nie podniosło się do końca pierwszej połowy, za ro w drugiej szybko doprowadzili do remisu.

Była 47 minuta gry, gdy Piasecki ładnym lobem skierował piłkę do bramki. Dla widowiska taki gol był wręcz idealny. Po chwili Roginić zmarnował stuprocentową okazję dla Górali. Grę Zagłębia próbował rozruszać Pawłowski, ale gospodarze wyraźnie stracili impet, więc ich trener Radosław Mroczkowski zaczął robić zmiany. W końcówce nastąpiło prawdziwe oblężenie bramki gospodarzy, jednak w inauguracyjnym meczu dwóch ligowych faworytów padł wynik remisowy.

Piasecki 47 - Danielak 26.

Zagłębie: Perdijić – Nawotka, Polczak, Kraczunow, Grzelak (30 Ryndak) – Bilenkyi, Sinior (66 Radkowski), Mularczyk (46 Karbowy), Małecki, Pawłowski – Piasecki.
Podbeskidzie: Polacek – Baszałaj, Osyra, Modelski, Jaroch – Danielak, Sierpina, Figiel, Sieracki, Nowak – Roginić