Mecz rozpoczął się udanie dla Podbeskidzia, ponieważ w 8 minucie z boiska "wyleciał" Biernat, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Sabalę. Ten sam zawodnik po centrze Kostorza zdobył bramkę, której arbiter jednak nie uznał dopatrując się spalonego. Sabala nie dawał za wygraną, najpierw zmarnował stuprocentową okazję, ale w 30 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Rakowskiego popisał się efektownym uderzeniem głową. Bliski szczęścia dla miejscowych był także Jaroch, po którego uderzeniu piłka trafiła w słupek.
W drugiej połowie gospodarze nie zwalniali tempa, dobre okazje mieli Kostorz i Rakowski, ale Jałocha był mężem opatrznościowym GKS, który grają w dziesiątkę zmuszony był do gry defensywnej i liczenia na udaną kontrę. Gospodarze dążyli do zdobycia drugiej bramki, szalał Kostorz, który dwukrotnie uciekł tyskim obrońcom, ale oddawał nieskuteczne strzały. Gdy za trzecim razem postanowił podać koledze Sabala nie mógł spudłować. Kto wie, może to właśnie Kostorz będzie gwiazdą Polskiej kadry, która wkrótce rozpocznie, między innymi na bielskim stadionie, walkę w mistrzostwach Europy? Rezerwowy Płacheta w 74 minucie miał wyborną okazję, znów jednak na posterunku był bramkarz GKS Tychy. Goście kończyli mecz w dziewiątkę, gdyż w 90 minucie czerwoną kartkę otrzymał Vojtus.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - GKS Tychy 2-0 (1-0)
Sabala 30, 71
Podbeskidzie: Fabisiak – Jaroch, Wiktorski, Jończy, Gach – Kostorz (84 Mystkowski), Guga Palavandishvili, Rzuchowski, Rakowski, Sierpina (63 Płacheta), Sabala (88 Hilbrycht ).
Brak komentarzy