Daas Basket Hills Bielsko-Biała zakończył zmagania w drugiej lidze na dziewiątym miejscu. Ta właśnie lokata oznacza, że drużynie z Podbeskidzia nie udało się awansować do play-off, w którym gra osiem najlepszych ekip, ani nie zagra także w play-out, w którym zmagają się cztery najsłabsze zespoły po sezonie regularnym.
Podstawowym kłopotem bielskiej ekipy jest to, że potrafi ona grać w koszykówkę, jednak gra zrywami. W pewnym momencie sezonu wydawało się, że drużynie będzie niezwykle ciężko utrzymać się w gronie drugoligowców.
Przedostatnia pozycja w tabeli nie wskazywała, że drużyna w sumie spokojnie utrzyma się na szczeblu centralnym. Kompletną klapą była w wykonaniu bielszczan pierwsza runda, gdy zespół zdołał wygrać tylko trzy mecze. Koszykówka to gra, w której ogromne znaczenie ma doświadczenie. Dlatego właśnie w tej dyscyplinie weterani są cenieni jak w żadnej innej. Gdy więc zabrakło z powodu kontuzji takich asów jak Robert Kozaczka, Grzegorz Błotko i Grzegorz Szybowicz, to młodzież nie miała szans dorównać konkurencji z Krakowa, Jaworzna i innych klubów z województwa śląskiego. Ile warci są wspomniani doświadczeni gracze pokazała końcówka sezonu, gdy na ekipę z Bielska-Białej nie było w lidze mocnych.
Teraz przed zespołem czas pracy nad wzmocnieniem drużyny. Klub ma wsparcie nie tylko tytularnego sponsora, więc powinien poszerzyć kadrę, by uniknąć podobnych kłopotów, jak w tym sezonie. Wówczas "Hillsi" mają szansę na awans do play-off, a to oznacza, że grą koszykarskiego "rodzynka" na Podbeskidziu emocjonować się będzie można do późnej wiosny
Brak komentarzy