Departament Rozgrywek Krajowych Polskiego Związku Piłki Nożnej poinformował, że w związku z aktualną sytuacją związaną z wprowadzonym stanem zagrożenia epidemicznego i wynikającym z tego przedłużającym się brakiem możliwości kontynuacji rozgrywek w zaplanowanym pierwotnie okresie, mecze PKO Ekstraklasy, Fortuna I ligi i II ligi zostały odwołane do 26 kwietnia włącznie. Zawieszono ponadto rozgrywki III ligi oraz pozostałych klas rozgrywkowych piłki nożnej i futsalu, kobiet i mężczyzn, wszystkich kategorii wiekowych.
Kilka dni wcześniej władze Polskiej Ligi Koszykówki zadecydowały, że kończy rozgrywki ekstraklasy mężczyzn. Mistrzem Polski został Stelmet Zielona Góra, żadna drużyna nie spadnie do I ligi. Czy ktoś awansuje do elity? Tego nie wiadomo. Władze Polskiego Związku Koszykówki odwołały także rozgrywki w pozostałych ligach. Zasady awansów i spadków znane będą w najbliższym tygodniu, na pewno drugoligowy Basket Hills Bielsko-Biała utrzyma się w rozgrywkach. Wcześniej sezon zakończono w Polskiej Hokej Lidze (mistrzem Polski został GKS Tychy), na kilka tygodni przed czasem zakończył się sezon narcarski, a mistrzostwa świata w lotach narciarskich przełożono na kolejny sezon. Puchar Świata zdobył Stefan Kraft.
Co zrobią pozostałe związki? Trudno powiedzieć. Bielskie zespoły siatkarskie BKS Stal i BBTS Bielsko-Biała zawiesiły treningi, choć "w grze" pozostawały najdłużej ze wszystkich. Zarówno w żeńskiej ekstraklasie jak i męskiej I lidze właśnie zaczynała się faza play-off, gdy rozgrywki zawieszono, stąd PZPS zwleka z decyzją, by o losach tytułów i awansów nie rozstrzygać "przy zielonym stoliku". Podobnie Związek Piłki Ręcznej w Polsce i wiele innych.
To jednak dopiero początek kłopotów. Sytuacja jest prosta. Nie ma widowisk sportowych, więc kluby nie zarabiają, a kontrakty płacić muszą. Co będzie, gdy drugi w tabeli I ligi BBTS Bielsko-Biała otrzyma awans do elity. Będzie musiał spełnić reżimowe wymogi licencyjne, a miejski skarbnik dostanie ogromnego bólu głowy. Podobnie w przypadku piłkarzy Podbeskidzia, którzy w przypadku nie dokończenia sezonu awansują do PKO Ekstraklasy. Klub nie będzie miał dochodów z dnia meczowego, a przecież "na lidera" zawsze przychodzi więcej kibiców, odpadną opłaty telewizyjne (bo meczów nie ma), a sponsorzy w pierwszej kolejności będą dbać o odbudowę własnego biznesu i oglądać będą dokładniej każdą złotówkę.
Co zrobią małe kluby, które otrzymały miejskie, gminne czy powiatowe dotacje na konkretne zadania, jak choćby prowadzenie szkolenia dzieciaków w jakiejkolwiek dyscyplinie. Jak wydać pieniądze, czy można je wydać np na wypłatę trenera, który umowę ma, a jakże, jednak zajęć nie prowadzi. Jak zrealizować odpowiednią ilość godzin zajęć, jeśli grać i trenować nie można? A w urzędowych papierach wszystko musi się zgadzać i jeśli ktoś choć raz w życiu rozliczał gminny grant, to wie o czym mowa! Bo o ile dla takiego klubu jak Podbeskidzie kwota, powiedzmy 20 tysięcy nie powala na kolana, to dla piłkarskiego klubu z "okręgówki" to połowa rocznego budżetu.
Jakbyśmy nie liczyli, to sport z zaistniałej sytuacji wyjdzie mocno poobijany i to jest bardzo delikatne sformułowanie tego, co czeka nas, oby od maja. Pocieszające są tylko nieśmiertelne słowa świętego Jana Pawła II "Z rzeczy najmniej ważnych piłka nożna jest rzeczą najważniejszą".
Brak komentarzy