Tyszanie, po tym, jak zespół przestał trenował Ryszard Komornicki, wyraźnie złapali "drugi oddech". Kilka dni wcześniej wygrali w Suwałkach, teraz w prestiżowym starciu także pokazali się z dobrej strony.
Goście powinni szybko wyjść na prowadzenie, ale precyzji zabrakło Bashlaiowi. Zemściło się to w 17 minucie, gdy gospodarze wyprowadzili kontrę, po której Szymon Lewicki nie dał szans bramkarzowi Podbeskidzia. Piłkarsko Podbeskidzie prezentowało się lepiej, cóż jednak z tego, gdy zawodziła skuteczność. W I połowie najlepszą okazję zaprzepaścił Sopoćko.
W drugiej połowie w zespole z Bielska-Białej pojawiło się dwóch nowych graczy Nowak i Figiel. Zaczęło się obiecująco, bo groźnie uderzali Danielak i Nowak właśnie. Ten drugi odwdzięczył się trenerowi za szansę gry i wyprowadził akcję, po której Biliński w sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS doprowadził do wyrównania. Była 73 minuta, a więc pozostało sporo czasu, by zdobyć bramkę na wag trzech punktów. Jednak Góralom przyszło grać od 85 minuty w dziesiątkę (czerwona kartka dla Osyry) i wynik już się nie zmienił.
GKS Tychy – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:0)
Lewicki 17 - Biliński 73.
GKS Tychy: Jałocha – Solowiej, Biernat, Mańska, Grzeszczyk, Moneta, Steblecki (68’K. Piątek), Kamavuaka (75’ J. Piątek), Połap, Daniel, Lewicki (56’ Piątkowski).
Podbeskidzie: Polaček – Jaroch (46’ Gach) , Osyra, Bashlai, Modelski – Danielak (64’ Biliński), Figiel (46’ Nowak), Rzuchowski, Sierpina – Sopoćko – Roginić.
Brak komentarzy