Onegdaj w szerokim wywiadzie były prezes Podbeskidzia, a dziś przewodniczący Rady Miasta Bielsko-Biała Janusz Orzesik, na pytanie o swój największy sukces odpowiedział, że mimo nacisków, by zwolnić trenera Kasperczyka zaufał mu, a potem ten odpłacił się mu awansem do ekstraklasy. Pierwszym, dziewiczym, takim wspominanym po dziś dzień. Ale ważniejsze było później, z Kasperczykiem na ławce Podbeskidzie zlało Wisłę w Krakowie, postawiło się Legii, słowem stało się rewelacją rozgrywek. Równie słynny był spadek Górali do I ligi, ale wówczas Kasperczyka na ławce trenerskiej już nie było. Odszedł do Sandecji, potem Motoru Lublin, by zakotwiczyć w Cracovii. Niemniej w stolicy Podbeskidzia zawsze miło wspominano współpracę z krakowskim szkoleniowcem.
- Nie zamknąłem jeszcze wszystkich spraw z Cracovią, której dziękuję za wspaniałe lata współpracy - mówi dziś Kasperczyk. - Podbeskidziu odmówić nie mogłem, mam ten klub w sercu, oczywiście ze zrozumiałych powodów - dodaje. - Odmawiałem innym klubom z I, II ligi, a nawet z elity.
Praca Kasperczyka w Cracovii naznaczona była sukcesami. On odpowiadał za dobór młodych zawodników, którzy zdobyli dwa medale w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy i Centralnej Ligi Juniorów, a pół roku temu rezerwy zyskały status trzecioligowca. Jasne, laury zdobywali inni, a więc ci, którzy prowadzili zespoły: Stanisław Owca, Kordian Wójs czy Paweł Zegarek, ale niewątpliwie unosił się nad nimi duch koordynatora, który na selekcji młodych piłkarzy zna się jak mało kto. Przecież zanim trafił do Podbeskidzia w 2009 roku osiągał znakomite sukcesy z młodzieżą Hutnika, w którym jako piłkarz grał w ekstraklasie.
- Zajęcia zaczynamy 4 stycznia. Na pewno będą zmiany w drużynie, w sztabie szkoleniowym. Musimy zrobić wszystko, aby utrzymać się w ekstraklasie. Niczego więcej od nas się nie oczekuje w tym sezonie. Jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli, niemniej strat nie mamy wielkich. Wierzę, że moje drugie podejście do Podbeskidzia będzie równie udane, jak pierwsze - twierdzi szkoleniowiec z Krakowa.
Brak komentarzy