W Dankowicach
powstał kłopot z lokalnym pomnikiem, który upamiętnia pomordowanych
mieszkańców tej miejscowości w walkach z Niemcami podczas II wojny
światowej. Kłopot w tym, że w większości byli to członkowie Polskiej
Partii Robotniczej. Niedawno weszła w życie tzw. ustawa dekomunizacyjna i
trwałość monumentu zawisła na włosku. Jest już po wizji lokalnej
urzędników z Urzędu Wojewódzkiego i po zbadaniu sprawy może zostać
zmieniony napis na tablicy, pomnik może zostać usunięty lub co byłoby
najbardziej logiczne pozostawiony w takim stanie, jakim jest obecnie.
Polska
historia jest skomplikowana, bardzo skomplikowana i należałoby
uszanować tych, którzy sami już bronić się nie mogą, a gdy żyli o tą
Polskę walczyli i oddali za nią życie. Ustawa dekomunizacyjna odebrała
spore środki tym, którzy istotnie brali czynny udział w zbrodniach
systemu komunistycznego, ale także tym, którzy nie mieli z tym nic
wspólnego. Przykład? Bardzo proszę. Dwukrotny medalista olimpijski w
piłce nożnej (złoty i srebrny), a na dokładkę srebrny medalista
mistrzostw świata Antoni Szymanowski dostał urzędową "obniżkę"
emerytury, bo był... piłkarzem Wisły Kraków, która w dawnym systemie
była klubem w pionie milicyjnym. Każdy kibic piłkarski wie, jak
Szymanowski i inni sportowcy z klubów pionów milicyjnych i wojskowych
zarabiali na życie. Biegali za piłką i to na najwyższym światowym
poziomie. Szymanowski, choć ma 70-tkę na karku poszedł więc do pracy,
jest trenerem w Wolbromiu. To dla niego była kwestia honoru. Wielu,
bardzo wielu, jak ci, których upamiętnia monument w Dankowicach do pracy
już pójść nie mogą.
Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy
o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane.
Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu,
usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na:
[email protected]
Brak komentarzy