Mecz z liderem I ligi miał dać odpowiedź, na jakim etapie jest zespół z Bielska-Białej. Raków to zespół, który przewyższa poziome resztę stawki i potwierdził, że
zasługuje na powrót, po ponad dwóch dekadach, na najwyższy szczebel rozgrywkowy w kraju.
Kto wie, jak ułożyłoby się to spotkanie, gdy w 10 minucie, albo po strzale Kostorza, albo Roginicia trafiła do bramki, a nie dwukrotnie poprzeczkę. W kolejnych minutach trwał okres dobrej gry Podbeskidzia, ale w miarę upływu czasu inicjatywę przejmowali miejscowi.
Druga połowa rozpoczęła się udanie dla Rakowa, dośrodkowywał Malinowski a Lewicki głową skierował piłkę do bramki. Nie minęły dwie minuty, gdy miejscowi po strzale Listkowskiego bramkarz Podbeskidzia znów musiał sięgnąć do bramki.
To rozwścieczyło Kostorza, który zdecydował się na szarżę, widać w tym było sporo emocji i wiary we własne możliwości, ale też i desperacji młodego reprezentanta Polski. Podbeskidzie bardzo chciało, to pewne, ale także nie potrafiło odmienić losów meczu. Zresztą trudno gra się, gdy ponad 4000 kibiców przygotowywało fetę z okazji awansu Rakowa do ekstraklasy.
Raków Częstochowa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2-0 (0-0)
Lewicki 49, Listkowski 51.
Podbeskidzie:
Leszczyński
– Wiktorski, Ramirez, Gonzalez (77 Bieroński), Sabała (72'Mystkowski), Kostorz, Gach, Jaroch, Jończy, Rakowski, Roginić (81Hilbrycht)
.
Sędziował: Wojciech Krztoń.
Brak komentarzy