Rekord grał solidnie, Popławski umiejętnie krył lidera rywali Drotha, który na pivocie jest szalenie groźnym graczem. Obie drużyny starały się nie popełnić błędu i w tym celu atakowały mocno pressingiem, a bramkowych okazji było niewiele. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się bezbramkowym remisem ogromny błąd popełnili sędziowie nie dostrzegając faulu na graczu Rekordu i po kontrze Sipos zdobył gola. Gdy w 27 minucie Droth oszukał obronę Rekordu i wpalił jak z armaty pod poprzeczkę, wydawało się, że jest po meczu, ale wkrótce Budnika przywrócił nadzieję w zespole mistrza Polski. Rekordu nie załamały nawet dwie stracone bramki. Goście wycofali bramkarza, złapali kontakt i zmarnowali dogodną okazję, by doprowadzić do remisu.
Mistrzowie Węgier pokazali, że są bardzo dobrym zespołem, szkoda tylko, że zdobyli jedną bramkę w sposób mocno kontrowersyjny, a właśnie o jednego gola okazali się w końcowym rozrachunku lepsi.
Haladas VSE – Rekord Bielsko-Biała 4:3 (1:0)
Droth 27, 3, Sipos 17, Vas 30 - Budniak 28, Kubik 32, Biel 33.
Rekord: Nawrat – Popławski, Matheus, Budniak, Marek, Rakić, Kubik, Leszczak, Surmiak, Biel, Zastawnik, Krzempek, Iwanek, Mura
Brak komentarzy