Pierwsza okazję na gola miał w tym meczu Roginić, ale rosły snajper beniaminka przegrał pojedynek z bramkarzem przeciwnika. Za drugim razem Roginić już się nie pomylił. Była 28 minuta, gdy skierował piłkę do bramki. Ta, po analizie video, nie została jednak uznana, gdyż dośrodkowujący Kocsis uczynił to zza linii końcowej boiska. Trzy minuty później zaczął się koncert Lecha, który objął prowadzenie po główce Rogne. To był punkt zwrotny zawodów, od tej pory ciekawie grające Podbeskidzie zaczęło popełniać szkolne błędy. Ten, po którym Lech zdobył drugiego gola to po prostu recydywa w wykonaniu defensora Podbeskidzia.
Jeśli Górale mieli nadzieje na korzystny wynik to rozwiał je po przerwie Tiba, który wyszedł z piłką z własnej połowy i po samotnej szarży skierował do bramki. Było po meczu, a kolejna strata w defensywie Podbeskidzia sprawiła, że gracze Lecha ustalili wynik meczu. Obie drużyny miały w końcówce swoje okazje, dobrze jednak bronili obaj bramkarze. Beniaminek z Bielska-Białej zamyka tabelę ekstraklasy.
Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-0 (2-0)
Rogn 31, Ishak 44, Tiba 47, Ramirez 54.
Podbeskidzie: Pesković – Gutowski (76 Modelski), Baszłaj, Rundić (50 Komor), Gach – Miakusho, Ubbink, Kocsis (76 Bieroński), Rzuchowski – Marzec (62 Sierpina), Roginić.
Bramki: 31. Rogne, 44. Ishak, 47. Tiba, 54. Ramirez
Brak komentarzy