Żegnaj Jacku

Gdy witałem się z Nim na turnieju oldbojów z okazji 100-lecia Dalinu Myślenice w najśmielszych snach nie sądziłem, że ostatni raz w życiu "przybijamy piątkę". Stanął w bramce oldbojów Cracovii, z którymi po raz kolejny odniósł sukces zajmując trzecie miejsce. Bronił, jak zwykle, znakomicie. Cracovię kochał całym sercem, choć grał w niej krótko. Wychowanek Soły Kobiernice reprezentował m.in. Beskid Andrychów, Dalin Myślenice, ale największe sukcesy święcił w Górniku Wieliczka. To właśnie z tym klubem był o krok od największego sukcesu, jakim byłby awans do I ligi. Przeszedł koło nosa. Felsch bronił jak w transie, kibice w Wieliczce śpiewali o Nim piosenki. Potem postawił na trenerkę, ale w formie był takiej, że wciąż namawiano Go do gry. W LKS Czaniec między słupkami stoi Jego syn Jakub. Po zawodach w Myślenicach Jacek wsiadł do samochodu ze swoim przyjacielem z czasów Górnika i Cracovii Piotrem Powroźnikiem. Dzień później miał prowadzić swój zespół z Międzybrodzia. Musiał przejść na drugą stronę ulicy, by udać się na przystanek. Było już ciemno. Stało się najgorsze.