Nie milkną kontrowersje po ostatniej sesji Rady Powiatu w Żywcu, na której uchylono uchwałę z 2014 roku w sprawie zakazu poruszania się pojazdami silnikowymi na jeziorze. Uchwała ta związana jest ze zmianą interpretacji przepisów dotyczących ciszy na akwenach wodnych. Mimo to, największe emocje wywołuje fakt, że jezioro jest akwenem wody pitnej dla Śląska, a ewentualny wyciek paliwa z motorówek może grozić skażeniem tego ujęcia. Burmistrz Antoni Szlagor na ostatniej sesji Rady Miejskiej podkreślił, że będzie w tej sprawie rozmawiać ze Starostą. Całą sprawę skomentowała również Poseł Małgorzata Pępek:
- W mojej ocenie rozmowy te nic nie dadzą, ponieważ urzędnicy wojewody, tak czy inaczej unieważnili by uchwałę Rady Powiatu. Nowe regulacje jednoznacznie wskazują, że każda osoba, która będzie chciała używać na jeziorze pojazdów silnikowych powyżej 10 kW, będzie musiała uzyskać zgodę zarządcy zbiornika, czyli w tym przypadku Rejonowego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie i to właśnie z tą instytucją należy rozmawiać – mówi Pępek.
Szlagor nie ma złudzeń, że takie pozwolenia będą wydawane. - Tam gdzie sięga moja władza postawie szlabany, zakaże wstępu takim łódkom. Równie dobrze moglibyśmy wysłać kartkę mieszkańcom Śląska, że życzymy im zdrowia, ale w pitej przez nich wodzie mogą znajdować się resztki paliwa. To absurd. Akwen jest płytki, zamulony, zakaz poruszania się takich motorówek jest słuszny, zresztą nie przypominam sobie, by na innych akwenach będących zasobem wody pitnej mogły się takowe poruszać - dodaje.
Foto: motorowodniacy.org
Brak komentarzy