Prawda jest taka, że męska drużyna BBTS zagrała w tej rundzie niczym...kobieta, która jak wiadomo, jest zmienną. Początek sezonu był obiecujący, potem na grę BBTS nie dało się patrzeć, by w końcu znów bielszczanie stali się głównym kandydatem do awansu. W tym czasie zespół prowadziło trzech trenerów, a każdy z nich miał inna wizję zespołu. Do tej obecnej, serwowanej przez trenera Brokkinga, nie można mieć większych zastrzeżeń.
Starcie z beniaminkiem było wyrównane, ale tylko na początku. ZAKS-ie nie można odmówić ambicji, woli walki, kłopot w tym, ,że BBTS ma w składzie lepszych siatkarzy, w dodatku będących na fali. Dlatego dopóki miejscowi mieli siły, to popisywali się szaleńczą momentami grą w obronie, coś tam udało im się uszczknąć w ataku. Gdy tych sił było coraz mniej miejscowi zaczęli zdawać sobie sprawę, że szans na zwycięstwo nie mają. Oleg Krikun zaczął seryjnie zdobywać punkty i choć BBTS pierwszego seta przegrał, ku uciesze miejscowych fanów, to potem kibice zobaczyli popis siatkówki w wykonaniu ekipy z Podbeskidzia. MVP meczu wybrano Jarocława Macionczyka.
W najbliższy wtorek o godzinie 18 BBTS rozegra finałowy mecz Pucharu Krispol 1. ligi, w którym podejmie Lechię Tomaszów Mazowiecki.
BBTS: Macionczyk (3), Kapelus (11), Cedzyński (9), Krikun (16), Makowski, Hunek (10) oraz Marek (libero) Popik, Frąc (1), Żuk (7), Doros
Brak komentarzy