W Żywcu z udziałem władz samorządowych i przedstawicieli klubów sportowych odbyła się debata na temat sportu w mieście. W dyskusji padały różnie wątki, bo też każda dyscyplina ma swoją specyfikę i kłopoty z tym związane. Debata odbyła się w czasie, gdy sport żywiecki upada. Aktualnie nie ma ani jednej drużyny grającej w najwyższej klasie rozgrywkowej, brakuje wykwalifikowanych trenerów, nie ma kto i gdzie tego sportu uprawiać.
Dlatego burmistrz Antoni Szlagor zdecydował się powołać Radę Sportu, która będzie ciałem doradczym, przedstawicielem sportowego środowiska, które dbać będzie o jego rozwój w piwnym mieście. W obecnej sytuacji każdy ma sobie coś na sumieniu. Władze miejskie nie mogą się zasłaniać tylko tym, że dają pieniądze na młodzież. Bo faktycznie dają, ale skoro wyników nie ma, to są to fundusze wyrzucane w błoto. Nie małe fundusze, dla jasności. A jeśli nie ma wyników to w piersi uderzyć się muszą także trenerzy i działacze, bo faktycznie burmistrz i jego świta sami nie założą dresów i medali zdobywać nie będą.
Problem jest oczywiście do rozwiązania. Jak się to robi, wystarczy rzut oka na sąsiadów z Bielska-Białej, miasta większego, ale jednocześnie dającego wyrafinowaną ofertę wydarzeń sportowych i możliwości jego uprawiania i to w każdym wieku. Wystarczy chcieć.
Fot Antoni Szlagor, Łucznik Żywiec
Brak komentarzy