To był mecz, w którym obie drużyny grały o poważną stawkę. Widzew wygrywając mógł zapewnić sobie bezpośredni awans do Ekstraklasy. Podbeskidzie musiało wygrać i liczyć na odpowiednią konfigurację wyników na stadionach w Gdyni i Głogowie. Wypełniony po brzegi kibicami łódzki stadion nie dopuszczał innej możliwości niż zwycięstwo gospodarzy, choć była też grupa fanów z Bielska-Białej, którzy wierzyli w swój zespół.
Niestety oczekiwania łódzkiej części publiczności zaczęły spełniać się już w 5. minucie. Błąd Górali przy wyprowadzeniu piłki i poskutkował stratą piłki w środku pola. Gospodarze nie zmarnowali tej okazji, podanie na wolne pole do Pawłowskiego, który wygrał pojedynek biegowy z Julio i wyszedł sam na sam z Igonenem. Precyzyjny strzał Pawłowskiego, po którym piłka odbiła się jeszcze od słupka, dał Widzewowi prowadzenie.
Goście po straconej bramce przejęli inicjatywę, ale brakowało precyzji w rozegraniu. Bielszczanie dochodzili do pola karnego, ale już w szesnastce nie potrafili rozmontować obrony Widzewa. Najgroźniejszą, zakończoną celnym strzałem, akcję przeprowadził Jeppe Simonsen, który otrzymał dalekie podanie od Gutowskiego, popędził z piłką, przełożył ją na prawą nogę wpadając już w pole karne i płaskim strzałem próbował zaskoczyć Ravasa.
Widzew mógł podwyższyć na 2:0 po strzale Lipskiego. Pomocnik gospodarzy huknął zza pola karnego, a piłka po rękach Igonena trafiła w słupek.
Dwie minuty po przerwie stadion zamilkł – uciszył go Mathiue Scalet, który wykorzystał znakomite podanie od Gutowskiego i po rykoszecie zdobył bramkę dla Górali!
Wynik remisowy Podbeskidziu nie dawał nic, prócz lepszej pozycji w tabeli, bardzo za to komplikował sytuację Widzewa, dlatego w szeregach gospodarzy i wśród kibiców widać było zdenerwowanie. Chwila paniki nie trwała długo, bo już cztery minuty później Widzew znów wyszedł na prowadzenie. Pawłowski zakręcił obrońcami i bardzo mocno uderzył na bramkę. Igonen w nieprawdopodobny sposób wybronił ten strzał, ale tuż przed bramką opanował piłkę Kun, który z bliska wpakował ją do bramki i Widzew znów prowadził.
Gospodarze musieli do końca drżeć o wynik, bo przy prowadzeniu Arki każde potknięcie mogłoby mieć dla nich katastrofalne skutki. Inna sprawa, że Górale mimo przewagi nie stworzyli sobie klarownych, bramkowych sytuacji.
W końcówce meczu miał miejsce warty odnotowania debiut Bartosza Bierońskiego, mamy nadzieje, że będzie to początek jego pięknej przygody i udanej kariery.
Widzew Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:0)
Bramki: 5’ Pawłowski, 51’ Kun – 47’ Scalet
Żółte kartki: Lipski, Nunes, Letniowski, Nowak – Mikołajewski, Janota, Scalet
Widzew: Ravas – Danielak, Letniowski (59’ Normann-Hansen), Terpiłowski (75’ Gołębiowski), Nowak, Pawłowski (75’ Kita), Lipski (75’ Kreuzriegler), Kun, Hanousek, Nunes, Stępiński (34’ Zieliński)
TSP: Igonen – Kowalski-Haberek, Frelek (63’ Misztal), Biliński, Merebashvili (80’ Celtik), Simonsen, Roman (63’ Janota), Scalet, Rodriguez, Gutowski (88' B.Bieroński), Mikołajewski
materiały prasowe klubu TS Podbeskidzie
Brak komentarzy